02-11-2006 10:01
Pierwszy zjazd
W działach: Szkoła | Odsłony: 2
Pierwszy zjazd zacząłem od tego, że drugi raz podpisywałem umowę - zgubili mi... przy okazji robiłem w sekretariacie akcje "kto wie czy Fotolab jest jednymi zajęciami dwa razy po 90 min, czy dwoma oddzielnymi?!" Okazało się, że panie musiały rozsyłać smsy po wykładowcach ale udało się dowiedzieć w ciągu 15 minut (!)
Piątkowe występy zakończyłem wybuchem wody mineralnej i zalaniem sali komputerowej - obyło się bez szkód w sprzęcie szkolnym, na szczęście. Uff...
Sobota:
Zaczęło się spokojnie, ale to dopiero była cisza przed burzą:
Pierwsze to było zorganizowanie akcji "nie dostałem się na Warsztaty Foto więc może zmienicie plan zajęć szkoły?" - nie udało się, byli twardzi ;D
Potem spóźniony na Twórczość w reklamie wszedłem do sali gdzie 40 osób siedziało w kółeczku a część (jakieś 10) siedziało na kolanach jednej dziewczyny - to była integracyjna gra polegająca na mówieniu, co kto lubi a w momencie, gdy inni też to lubili siadali na wyścigi na kolanach delikwenta, potem było jeszcze zabawniej...
Niedziela:
Cisza i spokój od rana, już myślałem ze mi się upiecze, ale nie!
W połowie zajęć skapnąłem się ze nie mam aparatu - zgubiłem go!
Bieg do sekretariatu, pytanie czy ktoś nie odniósł, nieeee!
Ale na szczęście swoje sprawy załatwiała dziewczyna z mojej grupy Foto która powiedziała "znam chłopaka który znalazł dziś aparat" ... Ufff.
Okazało się ze zostawiłem go na murku przed szkołą :plask:
Do dziś mam miękkie nogi na samo wspomnienie.
A na koniec dnia tragedia - okazało się że mój aparat nie nadaje się specjalnie do nauki że mam jednak używać analogowej Prakticy ojca lub wytrzasnąć min 3000zł na lustro cyfrowe... :( trudno (dopiero wczoraj były szwagier podpowiedział mi rozwiązanie, które może to umożliwić)
Koniec. Jutro zaczynam kolejne show pt. "Alchem idzie do szkoły"
A
Piątkowe występy zakończyłem wybuchem wody mineralnej i zalaniem sali komputerowej - obyło się bez szkód w sprzęcie szkolnym, na szczęście. Uff...
Sobota:
Zaczęło się spokojnie, ale to dopiero była cisza przed burzą:
Pierwsze to było zorganizowanie akcji "nie dostałem się na Warsztaty Foto więc może zmienicie plan zajęć szkoły?" - nie udało się, byli twardzi ;D
Potem spóźniony na Twórczość w reklamie wszedłem do sali gdzie 40 osób siedziało w kółeczku a część (jakieś 10) siedziało na kolanach jednej dziewczyny - to była integracyjna gra polegająca na mówieniu, co kto lubi a w momencie, gdy inni też to lubili siadali na wyścigi na kolanach delikwenta, potem było jeszcze zabawniej...
Niedziela:
Cisza i spokój od rana, już myślałem ze mi się upiecze, ale nie!
W połowie zajęć skapnąłem się ze nie mam aparatu - zgubiłem go!
Bieg do sekretariatu, pytanie czy ktoś nie odniósł, nieeee!
Ale na szczęście swoje sprawy załatwiała dziewczyna z mojej grupy Foto która powiedziała "znam chłopaka który znalazł dziś aparat" ... Ufff.
Okazało się ze zostawiłem go na murku przed szkołą :plask:
Do dziś mam miękkie nogi na samo wspomnienie.
A na koniec dnia tragedia - okazało się że mój aparat nie nadaje się specjalnie do nauki że mam jednak używać analogowej Prakticy ojca lub wytrzasnąć min 3000zł na lustro cyfrowe... :( trudno (dopiero wczoraj były szwagier podpowiedział mi rozwiązanie, które może to umożliwić)
Koniec. Jutro zaczynam kolejne show pt. "Alchem idzie do szkoły"
A